Skąd wziął się arbuz?

Dlaczego Egipcjanie zaczęli uprawiać arbuzy? Co to znaczy „dostać arbuza”? Poznajcie te i inne ciekawostki na temat tego słodkiego owocu.

Wyobraźcie sobie, że stoicie na arbuzowym polu. W Polsce uprawia się arbuzy jedynie w szklarni, więc jesteście za granicą, najprawdopodobniej w Chinach lub Turcji – tam znajduje się najwięcej plantacji. Jest gorąco. Przyglądacie się zielonemu polu, płożącym się łodygom z wąsami czepnymi. Z tych szorstkich i owłosionych nici wyrastają ciemnozielone liście o sercowatej podstawie. W kącikach liści dostrzegacie coś żółtego – to kwiaty z pięcioma płatkami. To właśnie z nich wyrosną owoce arbuza, czyli jedne z największych znanych jagód. Te ciemnozielone owale o mocnej i twardej skorupie wypełnione są słodkim miąższem, którego barwa zależy od rodzaju uprawianego gatunku. Wprawdzie przyzwyczajenie mówi wam, że pewnie będzie ciemnoczerwony w środku, ale może spotkać was niespodzianka i po przekrojeniu okaże się, że wnętrze jest pomarańczowe, żółte albo białe, a zamiast czarnych pestek zobaczycie białe, żółte, czerwone, a nawet zielone. Współcześnie istnieje 1200 odmian arbuzów. Kto pierwszy zaczął je uprawiać i dlaczego?

Egipt a sprawa wody

Pochodzenie arbuza jest sprawą dyskusyjną. Badacze wskazują na różne regiony Afryki. Jedni mówią o jej południu, drudzy o zachodzie, a trzeci sugerują, że arbuz pochodzi ze wschodniej części tego kontynentu. To ostatnia teza wydaje się najbliższa prawdy, ponieważ naukowcy są pewni, że Egipcjanie znali i cenili arbuzy już we wczesnej starożytności. W grobowcach sprzed 4000 lat odkryto nasiona i obrazy przedstawiające arbuzy – na przykład w grobowcu króla Tuta.

Starożytne owoce arbuzów były twarde i gorzkie. Jednak to nie smak miał największe znaczenie dla Egipcjan, a życiodajna woda. W przeciwieństwie do innych owoców arbuzy są bardzo wytrzymałe i odpowiednio przechowywane mogą być jadalne przez wiele tygodni, a nawet miesięcy. W upalnym i pustynnym Egipcie stanowiły idealne źródło wody. Jednak cierpki i gorzki smak nie dawał spokoju starożytnym. Kolejno selekcjonowali i krzyżowali okazy, aż uzyskali słodką wersję tego owocu.

Och, Ty zalotniku!

Z arbuzami wiąże się ciekawy staropolski zwyczaj. Gdy młody kawaler starał się o rękę panny młodej, co najczęściej odbywało się jesienią, to, aby go nie urazić bezpośrednią odmową, częstowano go arbuzem. Stąd wzięło się powiedzenie „dostać arbuza”, czyli odprawę. Jest to podobny rytuał do tego związanego z  czarną polewką lub grochowiną wieszaną w izbie, w której nocował kandydat.  Arbuzowy zwyczaj odmowy przywędrował na tereny Polski z Rusi, gdzie młoda dziewczyna niechcianemu młodzieńcowi – niby to przez pomyłkę – kładła kawałek arbuza na chleb. Podobnie odmowa wyglądała na Podolu, gdzie niechęć okazywano włożeniem arbuza do bryczki kawalera.

Co masz w sobie?

Każdy, kto kocha arbuzy, wie, że zawierają one dużo wody – stanowi ona ponad 80% ich składu. To właśnie dzięki wodzie arbuzy są niskokaloryczne, doskonale nawadniają i oczyszczają organizm. W 100 gramach owocu znajduje się jedynie 37 kilokalorii. Niska wartość odżywcza nie sprawia, że owoce te są bezwartościowe. Karotenoidy odpowiadające za kolor miąższu, mają działanie antyoksydacyjne. Dodatkowo zawarty w arbuzach likopen korzystnie wpływa na stan naczyń krwionośnych oraz na cały układ naczyniowo-sercowy. W miąższu arbuzów znajdują się pestki, które mają silne działanie antybakteryjne i przeciwgrzybicze. Małe ziarenka składające się z białek i tłuszczu poprawiają pracę układu trawiennego oraz łagodzą objawy chorób skóry. Warto więc jeść arbuzy, nie tylko dla walorów smakowych, ale także ze względu na ich działanie prozdrowotne.