Idziemy do opery. Jak się zachować?

Czasy, kiedy operę lub filharmonię odwiedzało się jedynie w wieczorowej sukni i we fraku, dawno już minęły. Jednak mimo to wypada zachować pewną dozę elegancji, kiedy udajemy się do świątyni sztuki.

Dziś do opery można przyjść nawet w „podartych” dżinsach i T-shircie i nie zostanie się wyproszonym. Taki strój może oznaczać świadome lekceważenie norm albo po prostu nieznajomość etykiety, świadczącą o braku obycia (pomijamy sytuacje, kiedy kogoś nie stać na elegancki strój, a pragnie posłuchać muzyki). Zgodnie z zasadami savoir-vivre, nasz strój i zachowanie powinny podkreślać wyjątkowość chwili. W ten sposób okażemy artystom szacunek, a Sztuce oddamy należny hołd.

Stosowny strój

Pan w ciemnym, eleganckim garniturze, pani w wizytowej sukni lub kostiumie – oto strój odpowiedni do opery. Frak jest zarezerwowany raczej wyłącznie dla dyrygenta. Oczywiście, zdarzają się gale, na których wypada pojawić się we fraku, ale tylko w wyjątkowych okazjach. Jeśli chodzi o panie, sukienka powinna sięgać co najmniej kolan, odradza się zdecydowanie spódniczki mini i wszelkie prowokacyjne stroje. Dekolty są dopuszczalne (niegdyś panie w mocno wydekoltowanych sukniach zapełniały operowe loże), ale jeśli zakładamy kreację z odkrytymi ramionami, koniecznie weźmy ze sobą szal. Niewielka, wizytowa torebka dopełni stylizacji.

Spóźnienia? Niedopuszczalne.

Spóźniać nie powinniśmy się nigdzie, ale jeśli chodzi o operę, filharmonię czy teatr, zasady są bardzo sztywne. Wynikają z prostej przyczyny: spóźniające się osoby będą przeszkadzały zarówno artystom, jak i widzom. Będą hałasować, rozpraszać uwagę i zakłócać przebieg imprezy. Dlatego do opery przychodzimy zawsze z co najmniej półgodzinnym wyprzedzeniem, aby mieć czas na szatnię, toaletę, rozejrzenie się i spokojne znalezienie miejsca na widowni. Wpadanie w ostatniej w ostatniej chwili może skończyć się tym, że w ogóle nie zostaniemy wpuszczeni na widownię. No, chyba że lubimy oglądać przedstawienia od drugiego aktu…

Przestudiuj program

Zanim rozpocznie się przedstawienie, koniecznie przestudiuj program. Dlaczego jest to takie istotne? Chodzi o między innymi o to, żeby wiedzieć, w których momentach przedstawienia można pozwolić sobie na oklaski. Muzycy nie są zadowoleni, kiedy podczas pauzy w utworze nagle rozlega się głośny aplauz, burzący cały nastrój. Dotyczy to zwłaszcza koncertów muzyki poważnej. Jeśli nie jesteś prawdziwym melomanem, uważnie przeczytaj program i zanim zaczniesz głośno wyrażać swój zachwyt, lepiej zerknij, jak reaguje pozostała część widowni. W filharmonii klaszczemy dopiero po zakończeniu całego utworu. Nieco inne obyczaje panują w operze. Tu dobrze widziane jest wyrażenie aplauzu dla wykonawcy solowych partii w trakcie trwania przedstawienia. Oklaski połączone ze wstawaniem i głośnymi okrzykami zachowajmy na naprawdę wyjątkowe artystyczne dokonania - nie każde przedstawienie musi kończyć się owacją na stojąco. I pamiętajmy, że nawet najbardziej wytrwałego artystę po dwóch bisach  „puszczamy” ze sceny.

Łyk wina tylko w kuluarach

W każdym budynku opery czy filharmonii znajdziemy elegancki bar, w którym podczas antraktu możemy wypić kawę, wodę czy kieliszek wina, zjeść ciastko. Jednak niech nam nie przyjdzie przypadkiem do głowy, aby resztki niezjedzonego deseru zabierać ze sobą na widownię! To samo dotyczy niedopitych trunków. Na widowni nie jemy, nie pijemy i staramy się zachowywać jak najciszej. Unikajmy głośnych rozmów z sąsiadem czy osobą towarzyszącą. Komentarze do oglądanego właśnie przedstawienia – poza tymi wyrażanymi gestami czy uśmiechem - zostawmy na przerwę w spektaklu. Wtedy dopiero, przy kawie i ciastku, będziemy mogli swobodnie pozachwycać się fantastycznym wykonaniem arii Carmen…