Gdy naczynie staje się bohaterem: niezwykłe sposoby parzenia herbat i kaw ze świata

W czasach, kiedy ekspres do kawy stał się obowiązkowym urządzeniem każdej kuchni, czas przypomnieć sobie, że najciekawsze napoje nie powstają wcale po kliknięciu jednego przycisku… Poznajcie opowieści ze świata kawy i herbaty - od zapomnianego rytualnego parzenia w Afryce, po fermentacje herbat w himalajskich miasteczkach.

Etiopska ceremonia kawy – teatr duchowy

W domach rozproszonych po wzgórzach Etiopii kawa nie jest po prostu porannym rytuałem. Ceremonia jebena buna to skomplikowany spektakl społeczny rozpoczynający się od przygotowania ziarenek od podstaw. Gospodarz wyrzuca niedopalone ziarna na rozgrzaną patelnię i nieustannie je mieszając, czeka aż zmienią kolor z zielonego na ciemny brąz. Zapach przyciąga gości z sąsiednich chałup. Kawa zmielona ręcznie parzona jest w gliniastym dzbanie jebena przez około dwadzieścia minut, na krawędzi wrzenia. Napój, gdy już jest gotowy, podawany jest w małych filiżankach bez ucha w ściśle określonej kolejności hierarchicznej, począwszy od najstarszej osoby. To nie tylko kawa — to wymiana energii i rozmowy, gdzie każdy łyk ma głębokie znaczenie społeczne.

Marokańska zielona herbata z miętą – sztuka idealnej temperatury

W Marrakeszu idealna zielona herbata powstaje z przepisu przekazywanego przez pokolenia. Tradycyjna atay z herbaty gunpowder wymaga bowiem precyzji i kilku stopni parzeń. Po pierwsze liście muszą być zalane wodą o temperaturze siedemdziesięciu pięciu do osiemdziesięciu stopni Celsjusza i zalegać zaledwie dziesięć sekund. Potem woda jest odlewana. Ten precyzyjny rytuał „budzi" liście i usuwa goryczkę. Drugie zaparzenie, z miętą i cukrem, stanowi serce napoju. Mistrz herbaty trzyma czajnik wysoko nad filiżanką, tworząc artystyczną pianę — oznakę perfekcji. Herbata podawana jest w trzech rundach, każda coraz słabsza, a rozmowa… toczy się wtedy bez pośpiechu.

Japońska ceremonia herbaty — zen w każdym geście

Cha-no-yu, czyli ceremonia herbaty, to rytuał wymagający lat praktyki. Każdy ruch ma tu bowiem znaczenie duchowe. W wyciszonym pokoju mistrz teishu przygotowuje matcha — zielony proszek herbaty — z precyzją chirurga. Przy pomocy bambusowej trzepaczki chasen, drewnianej łopatki chashaku i miseczki chawan, tworzy jedwabisty, zielony  żel, pełen mikropęcherzyków. Woda do zaparzenia matchy musi być siedemdziesięciostopniowa. To jednak nie koniec herbacianej medytacji – teraz czas na konsumpcję. Każdy łyk jest momentem połączenia się z tradycją sięgającą stuleci wstecz.

Turecka kawa w imbryku — taniec z ogniem

Turecka kahve przygotowywana jest w miedzianym dzbanie ibrik o stożkowatym kształcie. Kawa mielona na bardzo drobny proszek zamieszana z zimną wodą i przyprawami — tradycyjnie kardamonem — powoli ogrzewana jest na niskim ogniu. Gdy zaczyna się podnosić, gospodarz chwyta ibrik, aby zapobiec wybuchowi pianki. Proces powtarza się trzy razy. Ostateczny efekt to gęsta, aksamitna czerń z pianą na wierzchołku, podawana w ozdobnych filiżankach fincan ze szklankę wody i słodyczą.